-Daliśmy mu lekarstwa o których państwu mówiłem. Za kilka tygodni okażę się czy leki zadziałamy czy też nie. Teraz proszę aby państwo poszli do domu i odpoczęli. Dałem mu też leki na senne, więc po śpi kilka godzin.
- dobrze - odparł Lou a ty nic nie powiedziałaś. Podeszłaś do Tomiego i pocałowałaś go w policzek. Ubrałaś kurtkę i razem z Lou wyszliście ze szpitala. Przez całą drogę ty i Lou nic nie mówiliście.
Weszłaś o domu, powiesiłaś kurtkę na wieszaku. Już chciałaś iść na górę do waszej sypialni, ale Louis złapał Cie za rękę i mocno przytulił.
-Wszystko będzie dobrze. [t.i] zobaczysz. - powiedział Lou całując się w czoło
-Kocham Cie Lou.- powiedziałaś
-Ja Ciebie też kocham. Ciebie i nasze dzieci. - Powiedział dotykając twojego brzucha. Ty się uśmiechnęłaś i poszłaś do sypialni się położyć. Nawet nie wiedziałaś kiedy usnęłaś. Obudziły Cię promienie słońca wpadające do Waszej sypialni. Odwróciłaś się chcąc pocałować Lou w policzek ja zawsze ale jego już nie było. Poszłaś do łazienki, aby się umyć i ubrać. Potem zeszłaś do na dół do kuchni. Na stole leżał liścik od Louisa :
''Kochanie pojechałem do Nialla po swoje rzeczy. Za nie długo przyjadę do pojedziemy do Tomiego. kocham Cie.. ''
Zrobiłaś sobie coś do jedzenie, a potem poszłaś po jakieś rzeczy, które mogą ci się przydać w szpitalu. W końcu przyszedł Lou. Pojechaliście do Tomiego. On jeszcze spał. Gdy się obudził Lou dał mu prezenty które upił mu kiedy był w trasie. Tom bardzo się ucieszył.
Minęło kilka tygodni,,, Dziś mieliście dowiedzieć się czy leki zadziałały. W końcu przyszedł lekarz
- Mam dal Państwa dobre wieści . Leki zadziałały jutro możecie iść do domu . Tomi jest już zdrowy, jednak do końca życie będzie musiał robić badania aby sprawdzić czy choroba sie nie na wraca.
Po tych słowach lekarz wyszedł a ty rzuciłaś się w ramiona Louisa. On Cię przytulił i pocałował.
- Kocham Was [ti]
- ja was też - powiedziałaś
Wróciliście do domu. Lou wyjechał w trasę. Obiecał Ci że wróci jeszcze przed narodzinami dziecka i tak też zrobił. Urodziła wam się zdrowa córeczka, której daliście na imię Reneesme. I żyliście długo.. i szczęśliwie..
-----------------------------------------------
haha nie wiem.. końcówka wydaje sę byc taka .. banalna..
no nic mam na dzieję ze wam się podobało.
Komentujcie, obserwujcie, czytajcie..
Iza :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz